Od lat, dużą popularność na świecie zyskują sklepy z branży second hand. Coraz więcej osób decyduje się na życie zgodne z zasadami zero waste, czyli ograniczeniem wytwarzania śmieci. Kupując w second handach człowiek mocno przyczynia się do zminimalizowania produkcji odpadów, ponieważ nie stwarza zapotrzebowania na nowe rzeczy. Jednym z prostych sposobów na pomoc naszej planecie jest ponowne wykorzystywanie już raz użytych przedmiotów, na przykład słoików, słomek czy butelek. Dodatkowo, mnóstwo osób postanawia zmienić swoje nawyki zakupowe, co za tym idzie zamienia sklepy sieciówe masowo produkujące ubrania, na sklepy secondhand, które oferują odzież używaną.

Do zakupów w tzw. „sieciówkach” skłaniają nas z pewnością dostępność, promocje i często zmieniające się trendy. Ale skoro już o trendach mowa, to chyba każdy zauważa dziś tendencje w modzie do zataczania koła? To co było modne dekadę, dwie lub trzy temu, znów widać na wybiegach. Trendy przychodzą i odchodzą, obecnie ciężko już chyba nawet powiedzieć o tym, że coś jest niemodne. Dziś kupowanie w lumpeksach nie jest powodem do wstydu, a świadomą decyzją, zarówno ekonomiczną jak i ekologiczną, a ponadto pozwala na eksperymentowanie z własnym stylem. Ale jakie właściwie są zalety zakupów z drugiej ręki? Otóż takie: Jakość, jakość i jeszcze raz cena. Czy zdarzyło Wam się kupić kiedyś nowy sweter, który po pierwszym praniu nadawał się tylko dla lalki? To nie jest wcale takie niespotykane. Business Insider już trzy lata temu wykazał, że na nasz rodzimy rynek trafiają tekstylia gorszej jakości niż na większość rynków europejskich. Przemysł odzieżowy to wielomiliardowa machina, produkująca rzeczy coraz i coraz słabsze, tak by napędzić sprzedaż. Zakup w second-handzie zatrzymuje to błędne koło. A dlaczego? Bo kupując rzecz z drugiej ręki, mamy pewność, że jedno pranie nie jest w stanie jej zniszczyć. Materiały z których powstała są najprawdopodobniej lepszej jakości, a to co posłużyło już innym, może służyć nam przez długi czas. Tak jak już było wspomniane we wstępie, moda powraca. Niektórzy mają szczęście i mogą wyszukać autentyczne „relikty dawnych czasów” w szafach swoich mam i babć, ale nie oszukujmy się, ile z nich ma nadal swoje ubrania z lat 70-tych? Odnalezienie się w nowym, a w zasadzie powracającym trendzie nie musi być kosztowne, gdy znajduje się jego pierwowzory w sklepach z używaną odzieżą. Poza tym mając świadomość, że to co stało się hitem w tym sezonie, a w następnym będzie passe, odbiera chęć do inwestycji. Perełki. W second-handach można stworzyć sobie podstawową garderobę kapsułową, ale przy odrobinie wysiłku i całej masie szczęścia można trafić na prawdziwe perełki, unikaty z dawnych kolekcji znanych marek i domów mody, które nie będą kosztować fortuny, a staną się wyjątkowym elementem w każdej szafie. Ponadto czasami możemy trafić na marki, które nie trafiły jeszcze do Polski. Lecz nie tylko metki się liczą. Znając się na materiałach, każdy z nas z czasem wyszpera kaszmirowy sweter czy jedwabną koszulę, a takie znalezisko przyniesie zdecydowanie więcej satysfakcji. Oryginalność. Patrząc po ulicach, czasem można mieć wrażenie, że większość z nas ubiera się już schematycznie, jakby od kalki. To co pojawiło się na wybiegach, już za kilka tygodni zostaje powielone we wszystkich sklepach w galeriach handlowych. Dziś ubrania służą nie tylko zakryciu ciała ale przede wszystkim wyrażeniu siebie, niezależnie od stylu i wieku. Każdy, kto choć raz robił zakupy w sklepie z używaną odzieżą wie, że jest to czasochłonne, bo trzeba przejrzeć każdy wieszak. Nie zawsze się coś znajdzie, ale gdy już się trafi, to jest to rzecz, za którą próżno się rozglądać na chodnikach. Mamy pewność, że nasze ubrania będą niepowtarzalne i wyjątkowe. Takie zakupy pozwalają nam także na testowanie nowych stylów i pomysłów na siebie, gdy nie jesteśmy pewni, jak będziemy się w czymś czuli. Nawet gdy się to nie sprawdzi, nie będziemy żałować tak bardzo, jak gdybyśmy wydali na to krocie. Inkluzywność. Choć ruch „body positive” z roku na rok rośnie w siłę, zdaje się omijać przemysł modowy szerokim łukiem. Przeciętna Polka nosi dziś rozmiar 40-42, kilkanaście lat temu było to 38-40. Niby żadna tragedia, ale nie ma to wcale związku ze zmianą wymiarów kobiet, a z zaniżeniem rozmiarówki firm produkujących ubrania. Posiadając niestandardowe kształty, niezależnie czy idące w dół czy w górę, możemy napotkać trudności z zakupem odzieży. Tu właśnie z ratunkiem przychodzą second-handy. Nie tylko nie skupiają się wyłącznie na pewnej rozpiętości rozmiarowej, ale przede wszystkim duża część ubrań w nich się znajdujących pochodzi z zachodu, gdzie zarówno kroje, jak i rozmiary, zdają się być bardziej dostosowane do realiów żyjącej i oddychającej osoby. Na koniec bonus: Ubrania na specjalne okazje/ubrania funkcyjne. W czasach pandemii nie mamy zbyt wielu okazji do świętowania. Ale second-hand nadal jest świetnym miejscem na znalezienie kreacji na jednorazowe wyjście, przebrania na Halloween, albo…pianki do pływania! Odzieży motocyklowej, roboczej, narciarskiej. Wymieniać można by długo. Takie stroje to zwykle ogromna inwestycja, ale nie musi nią być. W sklepach sieci Biga znajdziecie każdą z tych rzeczy, wystarczy trochę czasu, szczęścia i cierpliwości. Powodzenia w poszukiwaniach!

Zero-waste Ostatnio coraz częściej spotykamy się z określeniem „Zero-waste”, „Less-waste”, ale co to tak właściwie jest? Idea? Trend? Sposób na życie? W zasadzie, to obie odpowiedzi są poprawne. Praktycznie każdy wie, że plastik, jak i materiały plastikopochodne rozkładają się setki lat, nie wpływa to jednak na ograniczenie ich produkcji jak i sprzedaży. Na podstawie wzrostu świadomości ekologicznej, a także konsumenckiej powstały idee Zero- i Less-waste, których podstawowym zadaniem jest ograniczenie generowania odpadów, zarówno w gospodarstwach domowych jak i przetwórstwie. Zanieczyszczenie środowiska jest problemem globalnym, dlatego filozofię jego ograniczenia poprzez odpowiednie rozporządzanie odpadami wprowadzają światowe mocarstwa. Co to tak właściwie jest i jak się przejawia? W świadomych wyborach. Zero-waste wprowadzić można w każdą sferę życia, od zakupów żywnościowych, przez odzieżowe, aż po wybór akcesoriów, zabawek i atrakcji, ale także stosować się do tego w sprzątaniu czy higienie osobistej. Ale wszystko małymi kroczkami. Zero- i Less-waste opierają się na zasadach zwanych 5R, a są to: Refuse (odmawiaj) – nie generuj niepotrzebnych śmieci, unikaj jednorazowych opakowań. Pamiętaj, popyt tworzy podaż, im mniej będą wykorzystywane, na dłuższą metę przestaną być produkowane; Reduce (redukuj) – to rozsądne wybory, w celu minimalizacji niepotrzebnych przedmiotów; Reuse (używaj ponownie) – a więc sprawiaj, by nic nie było jednorazowe, a zakupione, ale już niepotrzebne lub nieużywane przez Ciebie przedmioty trafiły w dalszy obieg, sprzedawaj lub oddawaj innym. Pierwszym krokiem może być chociażby używanie ekologicznych, bawełnianych toreb na zakupy; (w skład tego punktu może wchodzić Repair (naprawiaj), wszystko, co nie wymaga zastąpienia); Recycle (recykling) – segreguj. To pozwala na późniejsze wykorzystanie określonych surowców wtórnych w przemyśle, bez potrzeby wytwarzania nowych; Rot (kompostuj) – to mówi chyba samo za siebie, odpady biodegradowalne mogą się stać chociażby świetnym nawozem dla posiadanych przez Ciebie roślin. 5R to fundament świadomości konsumenckiej i wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory, środowisko, ale także za innych. Małe, pozytywne zmiany, wywołają efekt kuli śnieżnej, będą krokiem w dobrą stronę. Zasady są proste, ciężej jest pozbyć się starych przyzwyczajeń, ale jest to wykonalne. Stan naszej planety zależy wyłącznie od nas, każdego z osobna, naszych wyborów. Konsekwencji możemy nie ponieść osobiście, ale wpłyną one na życie kolejnych pokoleń, gdy może już być za późno na wprowadzenie tak łatwych środków zaradczych. To indywidualnie podjęte decyzje, które wpłyną na miliony.